Kiedy usłyszałam przez telefon, że za kilka godzin przyjeżdża mój chrześniak Staś – przedszkolak pełną gębą postanowiłam upiec jego słodki przysmak. Muffinki te robi się bez użycia powszechnie znanych mikserów, a jedynie wykorzystując raczej średnią moc swoich mięśni. Z porcji wychodzi 12 sztuk. Potrzebne nam będą: sito, rózga, misy. No, to do dzieła!!!
SKŁADNIKI:
280 g mąki pszennej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
115 g drobnego cukru
2 białka jaj
250 ml (1 szklanka) jogurtu naturalnego [użyłam jogurtu typu greckiego]
3 łyżki oleju
1 paczka cukru waniliowego
SPOSÓB PRZYGOTOWANIA:
Przesiać mąkę, proszek do pieczenia, sodę i cukier waniliowy. Białka ubić z cukrem i dodać jogurt oraz olej. Wszystko delikatnie wymieszać rózgą. Do suchych składników dodać składniki mokre i znowu delikatnie wymieszać rózgą – niezbyt długo – tylko do połączenia składników. Ciasto przełożyć do papilotek umieszczonych w foremce do muffinek – 2/3 wysokości. Piec w temperaturze. 180°C (termoobieg) przez ok.20 minut.
Jestem pewna, że jak Staś zobaczył takie piękne mufinki był przeczęśliwy :) Te serduszka są boskie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ojej, nie tylko Staś by się zachwycił! piękne, urocze.
OdpowiedzUsuńale słodkie te serducha!:-)
OdpowiedzUsuńStaś był wniebowzięty...:) tak jak my po przeczytaniu Waszych komentarzy:* Dzięki!!! Słodko pozdrawiamy:)
OdpowiedzUsuńszkoda, że Stasia nie ma na fotkach
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Kasia
Wyglądają uroczo. Musiały wszystkim smakować:)
OdpowiedzUsuńWyglądają fantastycznie. Urocze serduszka :)
OdpowiedzUsuńMuffinki wyglądają przepysznie. Na pewno wypróbuję ten przepis.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mała Blondyneczka