Wyobrażamy sobie………śnieg i mróz za oknem, ogień w kominku, miękkie kanapy i aromat MALINÓWECZKI…….staropolskiego trunku, którego przepis przekazywany jest z pokolenia na pokolenie przez kobiety w mojej rodzinie.
Właśnie zdałam sobie sprawę, że nie istnieje (aż do tej chwili :D) pisemny zapis tej receptury. Pragnę więc podzielić się z Wami moją rodzinną tajemnicą… Wprawdzie nalewki robimy w sezonie owocowym to pijemy i delektujemy się nimi porą zimową. ZDRÓWECZKO!
SKŁADNIKI:
Właśnie zdałam sobie sprawę, że nie istnieje (aż do tej chwili :D) pisemny zapis tej receptury. Pragnę więc podzielić się z Wami moją rodzinną tajemnicą… Wprawdzie nalewki robimy w sezonie owocowym to pijemy i delektujemy się nimi porą zimową. ZDRÓWECZKO!
SKŁADNIKI:
2kg świeżych malin,
2kg cukru,
0,75 litra alkoholu ( ja używam wódki),
2kg cukru,
0,75 litra alkoholu ( ja używam wódki),
SPOSÓB PRZYGOTOWANIA:
Do 5 litrowego słoika zakręcanego wsypać świeże, oczyszczone (nie myć owoców!!!) maliny, które zasypujemy cukrem. Słój zakręcamy i raz po raz wstrząsamy, a kiedy tego nie robimy stawiamy go w ciemnym i chłodnym pomieszczeniu. Wstrząsamy tak długo, aż cukier rozpuści się w powstałym soku malinowym. Następnie dolewamy wódkę i zakręcamy solidnie słój. Całość odstawiamy na 3-4 miesiące na np. regał w spiżarni. Dwa tygodnie przed świętami odcedzamy owoce, kilka razy przelewamy przez sito no i oczywiście dokonujemy degustacji…jeśli za słaba dolewamy alkoholu, a jeżeli zbyt mocna - to przegotowanej i osłodzonej wody o temperaturze pokojowej. Rozlewamy do butelek. Naleweczka czeka na zimę i święta:). Może być pięknym i oryginalnym prezentem nie tylko pod choinkę.
Do 5 litrowego słoika zakręcanego wsypać świeże, oczyszczone (nie myć owoców!!!) maliny, które zasypujemy cukrem. Słój zakręcamy i raz po raz wstrząsamy, a kiedy tego nie robimy stawiamy go w ciemnym i chłodnym pomieszczeniu. Wstrząsamy tak długo, aż cukier rozpuści się w powstałym soku malinowym. Następnie dolewamy wódkę i zakręcamy solidnie słój. Całość odstawiamy na 3-4 miesiące na np. regał w spiżarni. Dwa tygodnie przed świętami odcedzamy owoce, kilka razy przelewamy przez sito no i oczywiście dokonujemy degustacji…jeśli za słaba dolewamy alkoholu, a jeżeli zbyt mocna - to przegotowanej i osłodzonej wody o temperaturze pokojowej. Rozlewamy do butelek. Naleweczka czeka na zimę i święta:). Może być pięknym i oryginalnym prezentem nie tylko pod choinkę.
Dziewczyny jak najbardziej potrafię wyobrazić sobie zimę, powrót ze spaceru i rozgrzewają moc tego trunku. Nastawiłam już nalewkę wiśniową w planach mam porzeczkową i właśnie się skusiłam na malinową :) Dziękuję za takie kuszenie. Pozdrawiam Ania :)
OdpowiedzUsuńNam do zimy też nie tęskno, choć ma swoje uroki. Będziemy się cieszyć, jak co roku, swoimi procentami :D
UsuńCieszymy sie również, że się skusiłaś na malinóweczkę, a ta wiśnióweczka.... ho ho ho, mniam :D
Pozdrawiamy serdecznie
Tapenda